Archiwum grudzień 2003


gru 13 2003 PIERWSZY LIST DO OJCA
Komentarze: 2

Jestem Anna, Anna Folley. Dziś są moje pierwsze urodziny. Z tego okresu niestety niewiele pamiętam... to co wiem jest wspomnieniem opowiadań rodzinnych. Myślę, że i Ty także niewiele pamiętasz. Odkąd pamiętam nie mówiono o Tobie źle, ale pewne rzeczy, w które trudno było mi uwierzyć chowałam w sercu na dnie, wierząc, że któregoś dnia sama się o tym przekonam. Ponoć we wszystkim jest ziarenko prawdy, nawet w plotce. Ponoć wina zawsze leży po środku.

Gdy okazało się, że mam krzywicę  a pani doktor powiedziała, iż tylko mleko od krowy może mnie uratować, pomóc odzyskać zdrowie, w obecności mamy pokiwałeś głową, iż nie macie takiej możliwości, mimo, że Twoi rodzice mieli gospodarstwo, i nie stanowiłoby to żadnego problemu. Trzeba tylko chcieć pomóc. Staram się zrozumieć, co kierowało Tobą, iż wielokrotnie w przełomowych sytuacjach wycofywałeś się, uciekałeś od problemów czy postępowałeś na przekorę.

Gdy byłeś potrzebny mamie, zamiast wracać do domu znikałeś na kilka dni u swoich rodziców, a mama się zamartwiała. Ponoć to ja byłam dzieckiem, ale tak naprawdę to chyba Ty nigdy nie dorosłeś, Tato - duży- mały chłopiec oczekujący pochwały za to, że jest, za to, że raczył wrócić do domu, nie potrzebowałeś żony - partnerki, dzieci zaś postrzegałeś, jak egzotyczne zwierzątka, które czasem trzeba przewinąć, ale jak to zrobić, skoro nawet nie potrafiłeś wziąźć mnie na ręce.

Minął roczek, trochę wyrosłam... mam kępkę czarnych włosków na głowie... babcia i mama się cieszą, że krzywizna została zażegnana... trochę mnie rozpieściły karmiąc śmietaną, co się odbiło na zaokrąglonej buziuni i nóżkach. Ale jestem już prawie zdrowa...

Zaczynam gadulić w swoim języku, a dziadzio się cieszy... pierwszym słowem, które potrafię wymówić jest "dzia dzia" ... bierze mnie na kolana i podaje do rączki kacze udko... w jego oczach rozświetla się prawdziwa radość.

 

listy-do-ojca : :
gru 11 2003 DLA MOJEGO OJCA
Komentarze: 2

 

"Kiedyś powiedział mi, że Bóg się chyba pomylił i ustawił wszystko w przeciwnym kierunku wobec upływu czasu. Ze według niego ludzie powinni rodzić się tuż przed śmiercią i żyć do poczęcia. W drugą stronę. (...) Mieliby już na początku życia tę swoją życiową mądrość, doświadczenia i cały ten przychodzący z wiekiem spokój i rozsądek. Popełniliby już te wszystkie swoje błędy, zdrady i życiowe pomyłki. Mieliby już te wszystkie blizny i zmarszczki i wszystkie wspomnienia i żyliby w drugą stronę. Ich skóra stawałaby się coraz gładsza, każdego dnia budziłaby się w nich większa ciekawość, włosy byłyby coraz mniej siwe, oczy coraz bardziej błyszczące i serce coraz silniejsze i coraz bardziej otwarte na przyjmowanie nowych ciosów i nowych miłości. I potem, na samym końcu, który byłby początkiem, znikaliby z tego świata nie w smutku, nie w bólu, nie w rozpaczy, ale w ekstazie poczęcia. Czyli w miłości..."

 

Było mroźne, zimowe popołudnie, gdy Anna wraz z pierwszym krzykiem obwieściła światu swoje narodziny. Jak każde dziecko została umieszczona na oddziale noworodkowym, a plastikowy pasek na jej malutkiej dłoni miał ją identyfikować, iż oto jest córką Teresy i Narcyza Folley’ów.

Ważąc 4200 g wyglądała na zdrową dziewczynkę, aczkolwiek lekarze odkryli u niej krzywicę.

W domu rodzinnym, babcia i dziadek malutkiej Anny radowali się. Dziadkowie - Stefania i Francis Roaling byli bardzo zaradnymi, pracowitymi i poczciwymi osobami, którym życie nie szczędziło trosk. Stefania była średniego wzrostu, miała połyskujące brązowe włosy, na których mieniły się pierwsze ślady siwizny, w szarości jej oczu można było ujrzeć całe niebo dobroci, mądrości życiowej i miłości, której nieskończoność towarzyszyła Annie jeszcze przez wiele lat. Francis był mężczyzną wysokim, nieco przygarbionym, uśmiechem niósł spokój, który ogarniał wszystkich, którzy przebywali w jego otoczeniu. Jego pasją była hodowla gołębi, którym poświęcał małe skrawki czasu. I tak jak one miał gołębie serce.

 

 

listy-do-ojca : :